Witajcie Kochani,
podzielę się dzisiaj z Wami moimi ostatnimi pastelowymi zdobyczami:-)
Jeżeli do mnie zaglądacie to wiecie, że pod koniec czerwca miałam ważne egzaminy.
Po egzaminach toczyłam jeszcze taką moją krucjatę z komisją egzaminacyjną
ponieważ błędy jakich się uczelnia dopuściła w trakcie egzaminów zakrawają na farsę,
a toż to instytucja państwowa. Krucjatę wygrałam, ale naraziłam się pewnie kilku osobom,
cóż wojny nie wygrywa się bez ofiar.
cóż wojny nie wygrywa się bez ofiar.
Jednak bardzo się cieszę, że nie siedziałam cicho tylko się odezwałam.
Ale do rzeczy, cała ta sytuacja kosztowała mnie dużo nerwów i zdrowia, a wiecie,
że nic tak nie poprawia kobiecie nastroju jak porządne zakupy.
że nic tak nie poprawia kobiecie nastroju jak porządne zakupy.
Tak więc pobuszowałam po sklepach internetowych by poprawić sobie humor
i udało mi się kupić pastelowe miski z kolekcji Green Gate o których dawno marzyłam,
a niestety ciężko było się na nie natknąć.
I o dziwo był to chyba pierwszy raz gdy mój kochany mąż nie oponował!!!
Chyba zdawał sobie sprawę, że z rozwścieczoną babą lepiej nie dyskutować:-)
A ja to bezwstydnie wykorzystałam:-(
Hello my friends:-)
Today I will share with you my latest purchases:-)
If you visit my blog regularly, you probably know that I took tough exams at the end of June.
After the exams I waged my own war with the exam commission
because there were so many mistakes during the exams that I had to do something about it.
I won this war, but I'm aware of the fact that I got into their black books,
however you don't win a war without casualties.
I won this war, but I'm aware of the fact that I got into their black books,
however you don't win a war without casualties.
Anyway, I'm glad that I had the guts to speak up:-)
Now, let's get to the point, all this situation was very stressful for me
and you know that nothing can boost your mood better than shopping:-)
So I started to browse the Internet shops and I happened to find these beautiful pastel bowls
by Green Gate. I've been looking for them for some time
and I was on cloud nine when I finally found them:-)
I must tell you that even my husband did not object this time:-)
I think that he knew that it's better not to make me angrier.
And I used it shamelessly:-(
So here is my shopping:-)
I dawno nie pokazywany kawałek mojej biblioteki:-)
A w nim wieszak na gazety, choć kupowałam go z myślą o zupełnie innym pomieszczeniu
to jednak pod wpływem impulsu: "zobaczmy jak będzie tu wyglądał"
wylądował w bibliotece:-)
Here you can see a bit of my library with my new magazine hanger:-)
It was supposed to be hung in a different room, but you know how it is,
I just thought I would check how it looks like in the library and that's it's it:-)
Here you can see a bit of my library with my new magazine hanger:-)
It was supposed to be hung in a different room, but you know how it is,
I just thought I would check how it looks like in the library and that's it's it:-)
A z innej beczki...
Na czas remontu sypialni okupujemy pokój gościnny:-)
Plan był taki, że do 11 lipca sypialnia miała być ukończona,
ale sami wiecie jak to jest z fachowcami,
tak więc niestety remont się przeciągnie:-(
And now for something completely different...
We are having our bedroom redecorated so now we are staying in the guest room:-)
The plan was to have everything finished by July, 11th,
but you know how it is with all those workmen,
they never finish on time:-(
Miłego tygodnia Wam życzę:-)
Have a good week:-)
Dumna jestem z Ciebie, że nie milczałaś.Ja ciągle się tego uczę...
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja misek, uwielbiam takie kolory. Pozdrawiam :)
Oj wierz mi, ja też jestem z siebie dumna:-) Choć uważam tak jak Ty, że ciągle trzeba się tego uczyć...
UsuńPozdrawiam:-)
Brawo za odwagę, kto nie ryzykuje ten nie ma..Dobrze, że wyszło na Twoje :)
OdpowiedzUsuńA zakupy o matko, miseczki przepiękne, pastelowy zawrót głowy.
Słonecznych wakacji :-)
Dziękuję:-)
UsuńWłaśnie te pastele sprawiły, że nie mogłam się im oprzeć:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
I gdzie Ty te nowe nabytki postawisz? :-)
OdpowiedzUsuńWiesz zawsze zadaję sobie to pytanie jak coś kupuję, ale potem przynoszę do domu
Usuńi miejsce jakoś tak samo się znajduje...też tego nie pojmuję:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
Czasami warto się odezwać pomimo konsekwencji:) a zakupy to zawsze dobry poprawiacz humoru:)
OdpowiedzUsuńDokładnie, trzeba umieć zawalczyć o swoje racje:-)
UsuńOj nie wiem czym byśmy się pocieszały gdyby sklepy nie istniały.
Pozdrawiam:-)
Piękne nabytki, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:-)
Usuńpodziwiam Cię za odwagę, bo sama ciągle mam z tym problemy, michy słodziaki śliczne, czekam na zmiany sypialniane, pozdrawiam Lawenda
OdpowiedzUsuńDziękuję:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Może w końcy inni tż odważą się mówić, czasem nam się wydaje, że z kolosem nie wygramy. Tym bardziej podziwiam za odwagę!
OdpowiedzUsuńNaczynia piękne,to taki fajny skutek uboczny złego humoru :)))
pozdrawiam, Ania
Dziękuję:-) Tak te naczynia to rzeczywiście najlepszy możliwy skutek uboczny:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Też znoszę co chwila coś do domu, przestawiam ,ustawiam, chowam i znowu przestawiam:) niekończąca się opowieść!!! Ludźmi z uczelni nie przejmuj się, zdałaś i już , trzeba umieć walczyć o swoje, na uczelniach niestety dalej są ludzie niekompetentni, a tyle zdolnych ludzi szuka pracy...... No comment! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy kiedyś nadejdzie taki dzień, ze przestanę znosić różne rzeczy do domu. A co do niekompetencji pracowników uczelni oj wiele mogłabym na ten temat powiedzieć...ale czasami lepiej jest się ugryźć w język.
UsuńPozdrawiam:-)
Brawo Ty :-))) Moim zdaniem trzeba czasami wyjść z szeregu, żeby coś uzyskać, takie czasy, że trzeba walczyć prawie o wszystko.Piękne nabytki, zwłaszcza różowe, a gazetnik przepiękny, też taki chcę!!!Tylko nie wiem gdzie miałby zawisnąć???My kobiety to jak sroki, co się świeci, to do domu ;-))))
OdpowiedzUsuńNieskromnie zgodzę się z Tobą - brawo ja:-) Aby coś osiągnąć niestety nie można milczeć.
UsuńNo cóż coś ze srok mamy, nie da się temu zaprzeczyć:-)
Gratulacje,że powiedziałaś "stop" tam, gdzie było coś nie tak! Oby więcej takich osób. A zakupy zawsze poprawiają nam humor i czasem trzeba się odstresować, prawda? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Oj trzeba się odstresować, trzeba:-)
UsuńCudowne zdobycze. Ja ostatnio walczę z nadmiarem rzeczy. $ godziny zajęło mi opróżnienie pokoju Dominika przed malowaniem. My też okupujemy salon. Sypialnia już prawie skończona, a teraz ruszam dalej do pracy. Już mam na sobie kilka kolorów farb. Pozdrawiam ciepło i życzę szybkiego remontu!
OdpowiedzUsuńJak już dojdę do siebie też chcę powalczyć z nadmiarem rzeczy i zrobić jakąś małą wyprzedaż bo rzeczywiście zbyt dużo już się tego zebrało. Przyjemności podczas prac remontowych:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Śliczny zestaw, sama także uwielbiam produkty GreenGate, więc wszystko rozumiem. A po takim stresie trzeba się wynagrodzić:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie rozumiesz:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Brawo za odwagę, taką postawę ceni się w dzisiejszych czasach. Miseczki z koronkowym wykończeniem są od GG? Wczoraj miałam gorszy dzień i na poprawę nastroju zamówiłam dzban z Ib Laursena :) Od razu wieczór był przyjemniejszy :)Raz jeszcze gratuluję zdanych egzaminów!
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Cała ta ceramika jest od GG, miseczki również:-)
UsuńNie ma jak udane zakupy:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
podziwiam cię za odwagę. mam nadzieję, że nie przejmujesz się już za bardzo.
OdpowiedzUsuńa zakupy domowe też mi zawsze najlepiej robią na gorsze chwile..
brawo trzeba walczyć o swoje !!!!
OdpowiedzUsuń