Jedno jest pewne - nie jest nudno:-)
Wakacyjny okres to niestety czas gdy ludzie często porzucają swoich czworonożnych przyjaciół
ponieważ mają problem co z nimi zrobić gdy oni jadą na wakacje.
Historii o porzuconych czworonogach słyszy się mnóstwo.
Ja osobiście nie potrafię nawet sobie wyobrazić jak można swojego najlepszego przyjaciela przywiązać w lesie do drzewa i skazać go na śmierć w męczarniach.
Jak po czymś takim można spać?
Jeżeli nie mogę znaleźć opieki dla mojego futrzaka po prostu rezygnuję z wyjazdu,
albo szukam opcji takiej by móc go zabrać ze sobą.
Dlatego też dzisiaj napiszę Wam troszkę o naszym najlepszym przyjacielu.
Borys ma 6 lat:-) Jest z nami od szczeniaka, sami go wychowywaliśmy,
nigdy nie był na żadnym szkoleniu, a jest bardzo dobrze ułożonym psem.
Decyzja o powiększeniu naszej rodziny o 4 łapy była świadoma i przemyślana dogłębnie.
Nie kierowaliśmy się modą tylko szukaliśmy psa, który idealnie dopasuje się do naszego trybu życia.
Chcieliśmy dużego psa więc rozważaliśmy dwie rasy: Labrador i Golden Retriever.
I choć początkowo bardziej skłanialiśmy się do Labradora, głównie ze względu na krótką sierść,
to po dokładnej analizie charakterów obu ras doszliśmy do wniosku,
że Golden pomimo długiej sierści będzie bardziej pasował do nas i się nie pomyliliśmy:-)
Mój pies to domator, mieszka z nami w domu, gdy nas nie ma on zostaje sam, nie jest nigdzie zamykany i wbrew temu co się słyszy nigdy nam w domu nic nie zniszczył, ani nie pogryzł.
Dlaczego - ponieważ miał i ma zapewnioną odpowiednią ilość ruchu i wybiegu
(i nie mam tu na myśli ogrodu, bo to sprawy nie załatwia).
Jeżeli chodzi o spacery to codziennie, bez względu na upał, skwar, mróz, wiatr, deszcz, śnieg
i inne pogodowe atrakcje, Borys musi być wyprowadzany dwa razy dziennie.
I chodzi mi tutaj o spacer nie na smyczy, bo to dla niego żadna przyjemność,
musimy iść z nim na łąki i pola i puścić go wolno by się mógł wyhasać do woli.
Szczęśliwy pies to zmęczony pies, a po takim spacerze Borys po prostu śpi.
Często ludzie podziwiając jego piękne jasne futro pytają nas: jak często go kąpiecie?
I tu się zapewne zdziwicie, Borys nie był ani razu kąpany, a potrafi taplać się w błocie
(toż to najlepsza zabawa) ... cóż wtedy trzeba zrobić? Nic, Borys kładzie się w jednym miejscu
i po dwóch, trzech godzinach wysycha, a w miejscu gdzie leżał jest tylko trochę piasku,
który można bez problemu zamieść. A on na nowo ma śliczne biszkoptowe futro:-)
Jednak to co w nim najlepsze to, fakt iż potrafi bezbłędnie wyczuć nasze nastroje,
dlatego ma ksywę "Antystresik":-)
Gdy wrócę zdenerwowana z pracy od razu przychodzi do mnie kładzie mordkę na kolana
i wpatruje się we mnie tymi swoimi mądrymi oczyma i po prostu jest ze mną.
Teraz gdy piszę tego posta, leży za moim krzesłem i smacznie pochrapuje:-)
Nasz psiak to 40 kg czystej, bezwarunkowej miłości,
wszystkim Wam życzę zaznać kiedyś takiej właśnie psiej miłości:-)
Summer time is the worst time for pets because a lot of people try to get rid of them
if they don't know what to do with their pets when they are on holidays.
I'm sure you've probably heard a lot of stories about stray dogs.
It's beyond the scope of my imagination how can anyone leave their pet tied to the tree
in the middle of the forest and sentence them to death.
How can they sleep after doing such a terrible thing?
If I can't find someone to take care of my dog I do not go on holiday
or I just try to find a place where I can go with my dog.
That's why, today's post is devoted to our best friend ever - Boris:-)
He's 6 years old, he was a puppy when he happened to enter into our life:-)
We brought him up, he was never professionally trained.
The decision of having a pet was deliberate, we really thought it through.
We didn't follow any trends we just looked for a dog that would perfectly fit into our lifestyle.
We wanted a big dog, so we considered two breeds: Labrador and Golden Retriever.
Although at the beginning we were more into Labrador because of its short hair,
we read a lot about both breeds and finally we decided that Golden Retriever will be better for us.
Now I know that it was a very good choice:-)
My dog lives with us at home, when we leave the house he stays in,
we do not lock him in any of the rooms and he has never destroyed anything in our house.
Why? Because we try to go out with him as much as we can.
Every day, no matter the weather, we take him for two long walks,
where he can run without a leash.
A happy dog is a tired dog, after such walks he just sleeps:-)
The most frequent question people ask us is: How often do you bathe him?
Well, surprise, surprise, we never bathe him at all.
But, believe me Boris likes walking in the muddy puddles, oh yes, that's fun for him:-)
So what do we do then? Nothing, he just comes back, lies in one place for two or three hours
then he is dry, and I just have to sweep the sand and that's all.
But the best thing about my dog is that he can perfectly sense our moods!
That's why his nickname is 'Anti-stress':-)
If I happen to come back really stressed from work he just comes to me, puts his head on my knees and looks deep into my eyes, and he's just with me.
Now, while I'm writing this post, he's lying behind my chair and sleeping soundly:-)
Our dog is 40kg of pure, unconditional love,
I wish you all could experience such true, genuine love:-)
Jeśli i Wy macie jakiś czworonożnych przyjaciół to proszę napiszcie troszkę o nich w komentarzach, z przyjemnością poczytam. A jeśli nie macie to może napiszcie mi jakiego zwierzaka
z przyjemnością byście przygarnęli?
Pozdrawiamy:-)
If you happen to have your pets, please write me something about them in the comments:-)
I will be delighted to read about your pets:-) And if you don't have a pet,
then please tell me what kind of pet you would like to have?
Greetings:-)
Piękna i mądra ta Twoja miłość. Ja choć jestem kociarą kocham wszystkie zwierzęta. Tak się po prostu złożyło, że miłości i domku potrzebował najpierw Borys (właściciele wyjeżdżali do Norwegii) i tak naprawdę chyba się nie chcieli postarać aby im towarzyszył. Groził mu pobyt w schronisku, gdzie zapewne nie dał by rady przetrwać.
OdpowiedzUsuńNiunię (czarną kotkę o bursztynowo-zielonych oczach) wzięliśmy z naszej działki, bo nie odstępowała nas na krok. Kończyła się jesień a Ona zaczęła za nami tęsknić, mało jadła i dawała oznaki osamotnienia. Zdążyliśmy przed zimą trzy lata temu. Odtąd są u nas dwa Futrzaki, bez których byłoby strasznie smutno. No dobrze,.... dodam jeszcze że czasami psocą.
Pozdrawiam
Ola
Dziękuje Ci Olu, że podzieliłaś się z nami historią Twoich futrzaków. Nudne byłoby życie bez kocich psot:-) U mnie w domu zawsze były psy, chyba nawet nikt z mojej najbliższej rodziny kotów nigdy nie miał, dlatego ja jestem zagorzałą psiarą. Myślę jednak, że pewnie z czasem dorobię się i kota:-) Wydaje mi się, że do nich trzeba po prostu dorosnąć:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoich futrzanych przyjaciół:-)
A Borys macha do Was łapką:-)
Macie ślicznego psiaka!!! I wierzę, ze jest zawsze wesoło:)
OdpowiedzUsuńuściski cieplutkie w ten pochmurny dzień:)
Tak Natalko, Borys daje nam wiele radości:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Jaki milusiński :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie pozuje do zdjęć, na prawdę jest bardzo fotogeniczny.
Ma w oczach spokój i radość.
Uściski.
Dziękuję, choć wbrew pozorom nie jest taki chętny do pozowania, trzeba go umiejętnie zachęcić np. jakimś smakołykiem - nic za darmo:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Słodziak :-) Nigdy nie miałam psa, bo nie miałam do tego warunków i w związku z tym najbardziej ukochałam sobie gryzonie, które nie potrzebują zbyt wiele przestrzeni do życia. Ale myślę, że gdybym tylko stała się posiadaczką domu, od razu przygarnęłabym psiaka, to byłaby niesamowita radość dla dzieci! Też sobie nie wyobrażam porzucenia psa, bo każde zwierzę zawsze traktowałam i dbałam o niego jak o członka rodziny. Widzę też małe podobieństwo w posiadaniu psa i dzieci - jak się dobrze wybiegają, są szczęśliwsze i szybciej zasypiają ;-)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie miałam żadnych gryzoni, ale pamiętam za dziecka mieliśmy akwarium z rybkami:-) Pies to ogromna radość dla dzieci, ale trzeba też dziecko nauczyć jak powinno się z psem bawić, bo to nie jest zabawka.
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Macie wspaniałego psa, pełnego ciepła i radości.Ja też mam psiaka Yorka miniaturkę, nazywa się Mili, a wołamy na nią Milusia, bo jest taka łasa przytulasów i głaskania :-) Do wszystkich się łasi i liże po buzi :-) Odkąd pamiętam miałam psy w domu, znosiłam je z dworu, albo od znajomych, kiedy wyjechałam z rodzinnego miasta brakowało mi czworonoga.Dopiero po kilkunastu latach zdecydowaliśmy się na psa.Milusię przez dwa lata chowaliśmy przed właścicielem mieszkania, który nie miał pojęcia, że ją mamy.Odkupiliśmy ją od małżeństwa z małym dzieckiem, które maltretowało to niewinne zwierzę i właściciele zdecydowali się ją odsprzedać, wtedy jeszcze Moli.Mała miała 3 miesiące jak do nas trafiła i już od pierwszych sekund, kiedy była na moich rękach wiedziałam, że to jest moje szczęście, o które będę dbała i pielęgnowała je, pieściła.Też wychodzę z Milusią po 2-3 razy dziennie na spacer, pomimo ogródka.Pies potrzebuje ruchu i wrażeń,tylko tyle mu do szczęścia potrzeba.Teraz myślimy o powiększeniu rodzinki, poprzez dopuszczenie małej i pozostawieniu sobie jednej z miotu, będą dwa małe szczęścia w domu :-) Ja już sobie nie wyobrażam życia bez mojej niuni, to mój skarb, żywe srebro, kocham ją bezgranicznie :-)))) Nie rozumiem ludzi, którzy zostawiają swoje psiaki na czas wyjazdów, bo my bierzemy pod uwagę psa przede wszystkim, ja bez Milci nigdzie się nie ruszę.Nawet po zakupy, do banku, czy na pocztę zabieram ją ze sobą, jest taka mała, że udaje mi się ją gdzieniegdzie przemycić ;-) Psiaki to słodziaki, dają dużo radości i miłości.Koty i inne zwierzątka też są fajne, ale ja jestem totalną psiarą :-))) Przesyłam pozdrowienia i proszę potarmosz Boryska po uszach i szyi ode mnie i Milusi ;-) Buziaki :-***
OdpowiedzUsuńProszę tylko pamiętać, że sprzedawanie psów nierodowodowych (czyli z hodowli niezarejestrowanych w żadnym związku) jest przestępstwem. Poza tym może lepiej się zastanowić, czy sprowadzanie na świat kolejnych kundelków (a pies nierodowodowy jest kundelkiem) ma sens w obliczu tak ogromnego cierpienia tysięcy bezpańskich zwierząt. Kochajmy psy, nie tylko własne.
UsuńAneta
Droga Marylin, jak najbardziej rozumiem Twoją miłość do Milusi:-) Również nie wyobrażam sobie życia bez mojego Borysa. Pies w domu to radość w domu.
UsuńJest takie fajne powiedzenie po angielsku: A home without a dog/a cat is just a house.
I zgadzam się z tym w 100%.
Pozdrawiam Cię i Milusię serdecznie:-)
Droga Aneto,
UsuńRozumiem, że dla Ciebie tylko psy z rodowodem mają rację bytu. Może się zdziwisz,
ale mój Borys nie ma rodowodu, co więcej gdy się na psa decydowaliśmy wiedziałam jedno - nigdy nie chciałam psa z rodowodem!!! Dlaczego, dlatego, że psy z jak to mówisz zarejestrowanych hodowli są tak blisko siebie krzyżowane, że cierpią na więcej chorób genetycznych niż zwykłe, pospolite kundelki i o wiele szybciej umierają. Mam wielu znajomych, którzy mają psy rodowodowe i mają z nimi więcej problemów zdrowotnych niż ja z moim kundelkiem! A co do tych zarejestrowanych hodowli też wiele widziałam i niestety większość z nich nie ma na uwadze dobra zwierząt a czysty zysk, im większy tym lepiej. Więc przykro mi bardzo, ale zupełnie się z Tobą nie zgadzam.
A myślę, że na świecie codziennie mają miejsca większe i poważniejsze przestępstwa niż dopuszczenie psa przez odpowiedzialnych właścicieli!!!
Tak więc kochajmy wszystkie psy, kundle w szczególności, a nie tylko rodowodowe!!!
Dodam tylko tyle,że Milusia ma rodowód,bo akurat tak się trafiło a w życiu miałam same kundelki i jednego jamnika.Nie ważne pochodzenie,każde stworzenie zasługuje na miłość 💗 A moje kundelki zawsze odnajdywały wspaniałe domy,bo ludzie nie patrzą w papiery psa tylko na jego wygląd i charakter.Buziaki wszystkie psiaki👄👄👄
UsuńNitko!
UsuńTak, uważam, że tylko psy rodowodowe mają rację bytu. A wiesz dlaczego? Bo w schronisku, którym wyprowadzam psy na ponad 300 psów może trzy były rodowodowe. Reszta to kundelki i takie psiaki, jak Twój - w typie rasy, ale bez papierów. Ktoś zapłacił 300 zł i wyrzucił jak się znudził, albo właśnie dopuścił swoją słodką suczkę i rozdał/sprzedał za 300 zł szczeniaki. Tak właśnie rodzi się bezdomność.
Masz rację, że wiele hodowli, również związkowych (a piszę tu o tych należących do ZKwP, bo o reszcie nie ma co wspominać) jest źle prowadzonych. Dlatego warto pojechać, sprawdzić, porozmawiać.
Sama mam psa rodowodowego i starego kundelka. Nigdy więcej nie kupię psa, bo za dużo jest wokół nędzy i cierpienia. Według mnie są tylko dwie dobre drogi nabycia psa: kupno rodowodowego z dobrej, DOMOWEJ hodowli albo adopcja. Reszta jest tylko napędzaniem biznesu albo pseudohodowcom, albo właścicielom prywatnych schronisk.
Pozdrawiam
Aneta
Aneto,
UsuńAni ja Ciebie, ani Ty mnie do swoich racji nie przekonasz. Otóż ja nie uważam, iż bezdomność rodzi się przez dopuszczanie psów poza hodowlami. Bezdomność rodzi się przez nieświadome, nieprzemyślane wybory, nieodpowiedzialność i po prostu czystą głupotę, albo wygodę (pseudo)właścicieli. Ja wiem, że nigdy nie kupię psa z rodowodem bo jest mi on do szczęścia zupełnie niepotrzebny!!! I jeszcze jedno, nawet w tych super sprawdzonych hodowlach nie wszystkie szczeniaki z jednego miotu dostają rodowód. Nie znam się na tym, ale z tego co wiem tylko pierwszych kilka szczeniąt ma prawo do rodowodu. Czyli te pozostałe pomimo posiadania tych samych genów są już kundlami?? Więc co z nimi zrobić? W/g Ciebie one też nie mają racji bytu??
Od wielu lat już wszystkie szczenięta w miocie dostają rodowody (piszę o hodowli ZKwP). To jeszcze jeden mit, na którym żerują pseudohodowcy, a nabywcom nie chce się sprawdzić, jakie są fakty.
UsuńZgadzam się, że bezdomność rodzi się właśnie przez nieprzemyślane wybory, ale jednym z nich jest dopuszczanie do rozrodu psów bez papierów. Dopóki psy w naszym kraju nie będą a) zarejestrowane, b) drogie będziemy tkwić w czarnej d...
Przepraszam, że zepsułam nastrój na blogu. Pozdrawiam mimo wszystko i życzę zdrowia psiakowi :)
Aneta
Aneto,
UsuńMnie przepraszać nie musisz, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, a to, że się w wielu kwestiach nie zgadzamy nie oznacza, że nie możesz napisać tego co myślisz.
Ja swojego stanowiska nie zmienię bo mi rodowód nie jest potrzebny do tego by kochać mojego psa, opiekować się nim odpowiedzialnie i najlepiej jak potrafię. A w czarnej d... będziemy tkwić tak długo jak ludzie bedą bezmyślnie kierować się impulsem, podążać za modą czy też spełniać chwilowe zachcianki swoich pociech.
Pozdrawiam:-)
Piękny psiak :) U mnie w rodzinie zawsze były psy, zawsze przynosiłam jakiegoś psiaka do domu, jak byłam mała. Mama patrzyła na mnie wtedy z politowaniem, ale w końcu godziła się na psiaka :) Uwielbiała je cała rodzina. Mój mąż jak był dzieckiem z kolei miał spaniela i teriera. Wszystkie psy są kochane. Obecnie nie mamy żadnego zwierzątka, ale mamy zamiar kupić psa, bo oboje kochamy psy. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji jakiej rasy.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu.
U mnie w domu też zawsze były psiaki:-) Życie jest piękniejsze gdy masz przy sobie wiernego przyjaciela. Nie wiedzieć dlaczego, myśmy zawsze mieli jamniki:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Jest doskonały :) Lubię kiedy wrzucasz zdjęcia Borysa, w jego oczach widać radość i miłość.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłam się, że nigdy nie był kompany. Wygląda rewelacyjnie, ach... ta sierść aż chciałby się ją dotknąć :)
Miłego weekendu!
Dziękuję w imieniu Boryska:-) nieskromnie przyznam Ci rację, że jest doskonały:-)
UsuńNajlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałam:-)
Pozdrawiam:-)
Przepiękny!!! Przyjaciel!!!! Zawsze chcieliśmy mieć psa ale tak jakoś się złożyło...... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Czasami życie tak się układa, że nie można sobie pozwolić na posiadanie psa, ale może kiedyś...
UsuńPozdrawiam:-)
U mnie w domu zawsze były psy. Obecnie jestem właścicielką owczarka niemieckiego,który traktowany jest ja domownik. Pomimo, że jest dużym psem to jest ogromnie wrażliwym i mądrym zwierzaczkiem. Twój Borys to szczęściarz bo ma wspaniałych właścicieli. Śliczny piesio. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń