Wczoraj miałam dwie godziny
wolnego czasu po południu,
a ponieważ od momentu gdy dotarły do mnie
farby kredowe po prostu nosiło mnie by coś przemalować
więc pod pędzel poszedł stół.
Myślałam co prawda, że w dwie godziny
nie dam rady go przemalować
(po rozłożeniu ma 3 metry długości),
ale wyobraźcie sobie, że samo malowanie
zajęło mi tylko godzinę, potem odrapanie papierem ściernym
i wieczorem woskowanie.
No i dziś rano mogłam się delektować śniadankiem przy nowym stole:-)
Teraz stół wygląda jakby miał sto lat i był nie dorobiony:-)
Taki właśnie efekt chciałam osiągnąć.
Teraz chodzi mi po głowie szaleńczy plan
by krzesła pomalować każde na inny kolor.
Zawsze podobały mi się wnętrza gdzie wszystkie krzesła
są z innej parafii czyli nie od kompletu.
Pomyślałam sobie, że pomaluję je na delikatne pastelowe kolory
np. jedno będzie kremowe, inne różowe, niebieskie,
miętowe, białe i może turkusowe.
Jednak trochę się obawiam czy mi się to szybko nie znudzi.
Co o tym myślicie?
W końcu jak się znudzi zawsze można przemalować na inny kolor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz