Nie wiedzieć czemu mam ogromną awersję do koloru żółtego.
Po prostu go nie cierpię.
Nie wyobrażam sobie ścian pomalowanych na żółto
i jakichkolwiek żółtych zasłon, poduszek i tym podobnych dodatków we wnętrzach.
Nawet połączenie szarego z żółtym do mnie niestety nie przemawia.
Nie znoszę również żółtych ubrań.
Nie znoszę również żółtych ubrań.
Po prostu źle się czuję z tym kolorem.
I nie docierają do mnie argumenty, że to taki żywy i rozjaśniający kolor.
Dla mnie jest to kolor rażący.
Jednak pomimo tej awersji do żółtego
uwielbiam żółte, wiosenne kwiaty takie jak żonkile czy narcyzy.
Mogłabym mieć je w nieograniczonych ilościach
i stawiać je dosłownie wszędzie:-)
Są cudne:-)
Ja mam żółte ściany w salonie i wyobraź sobie, co muszę znosić :-) Fakt, znudził mi się ten kolor, ale rozświetla pięknie pomieszczenie, a kiedy świeci słońce to jest bajka. Do tego mam tynk dekoracyjny, więc efekt jest ciekawy i szkoda mi tego psuć. Ale jeszcze chwila i przemaluję, albo biel, albo szary - betonowy efekt.
OdpowiedzUsuń