Zabrałam się do malowania mojego Ludwika, a raczej do jego pobielania.
Odkryłam coś takiego jak pastę do bielenia drewna.
Zapewne wiele osób zajmujących się decoupag'em zna tą pastę znakomicie,
ja ją odkryłam dopiero teraz i trochę żałuję, że tak późno.
Pasta wygląda tak:
Jest super, choć niestety zapach ma nie najlepszy więc wszelkie prace raczej należy
wykonywać w garażu, a zapewne najlepiej robić to latem na zewnątrz.
I jeszcze jedno, strasznie brudzi więc lepiej pracować w rękawiczkach.
Producent podaje, że mebel musi być wyszlifowany do czystego drewna.
Niestety nie miałam tyle siły i zapału by tak długo ręcznie ścierać lakier
i po dwóch seriach się poddałam.
Mój "oszlifowany" fotel wyglądał tak:
I co najważniejsze udało się skleić uszkodzoną nogę za pomocą WIKOLU,
więc nie musiałam jechać z nim do stolarza.
A to już efekt po pomalowaniu, jedna warstwa pasty,
po wyschnięciu przetarta papierem ściernym.
A tutaj bawię się w tapicera.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz